Dopadłam wreszcie tłuszcz gęsi. Nie smalec, tylko tłuszcz, tańszy od gotowego smalcu i co tu dużo mówić, dający gwarancje, ze niczego nie domieszano. Przy okazji zapytałam sprzedawcę o gęsie żołądki. Ewentualnie kacze. Paaani kochana, póki ja tu jestem to nie będzie! Zdziwiłam się, a to dlaczego? Raz miałem i zupełnie nie szły – wyjaśnił sprzedawca. No tak, nie wiadomo co z nimi zrobić.. wczułam się w jego sytuację. Ale chciałam zawołać : to samo, co z kurzymi czy indyczymi !
Zdałam sobie jednak sprawę, że w naszej kulturze podroby –oprócz wątróbki – traktowane są po macoszemu. Właściwie jako odpad, karma dla zwierząt, no może taniutkie jedzenie dla ubogich. Taniutkie? parę dni później spotkałam indycze żołądki i stwierdziłam, że cena równa filetom drobiowym albo i łopatce czy szynce wieprzowej.
Ja miałam w głowie oczywiście confit z żołądków, w gęsim tłuszczu. Jednakowoż pognało mnie do literatury: co można by jeszcze? W ten sposób znalazłam i spraktykowałam „Kurze żołądki w zalewie Lu” ( Ksawery Burski „Tradycje i sztuka kulinarna Chin”). Niewątpliwie wpływ miała również lektura książki Fuchsii Dunlop „Płetwa rekina i syczuański pieprz”, gdzie jasno i wyraźnie zostało wyłożone jak ważny jest odpowiedni sposób krojenia mięsa, warzyw… Więc nie machnęłam ręką lekceważąco: aaa, co to za różnica i pokroiłam odpowiednio surowiec.
Drobiowe żołądki występują zwykle w postaci dwóch fragmentów mięśni połączonych błoną. Należy je rozdzielić, a każdy z otrzymanych kawałków naciąć w najgrubszym miejscu nie przecinając do końca. Po czym zewnętrzne krawędzie naciąć znowu, dość głęboko i znowu nie do końca, jak grzebień. Brzmi skomplikowanie, ale naprawdę nic trudnego! Potem już tylko włożyć ponacinane żołądki do wrzątku, gotować 2-3 minuty, wyjąć i opłukać.
Do czystego garnuszka wlać ok. 50 ml ( na 500 g żołądków) białego wytrawnego wina, 20 g sosu sojowego,3 plasterki świeżego imbiru ( lub 5 g mielonego), 2-4 gwiazdki anyżu( łyżeczka ziaren zwykłego ) , kawałek kory cynamonowej ( lub 5 g mielonego cynamonu), 1 małą drobno posiekaną cebulę i 1 łyżeczkę soli. Włożyć żołądki, zalać wodą lub bulionem, zagotować i potem pozostawić na możliwie najmniejszym ogniu na godzinę, niech mruga. Pozostawić do ostygnięcia w zalewie.
Uczciwie przyznaję, że w mojej podświadomości zakotwiczyły dania kuchni chińskiej wyłącznie na gorąco. Tym razem jest to niezwykle krucha i bardzo aromatyczna przekąska, o oryginalnym wyglądzie podawana na zimno.
gratuluję ! w końcu coś innego niż te ciągle serniki, kurczaki i pomidorówki na Durszlaku 🙂 myślę, że się skusze to zrobić. serio. kurde, nawet dziś idę na zakupy. może będą żołądki.
Postanowiłem go sprawdzić. Poszedłem do sklepu, poprosiłem o żołądki i, po powrocie do domu, spostrzegłem,że zamiast żołądków dostałem …serca drobiowe. Wrodzone lenistwo sprawiło, że nie wróciłem do sklepu ale oczyściłem serca i zrobiłem. Mi smakowało.