Zalewajka na maślance 7



Chlupppp… Kelner sie chyba potknął o coś i jakieś dwie łyżki  podawanej właśnie zalewajki  na maślance wylądowało na stoliku. Chłopak się lekko spłoszył, przeprosił i… zniknął. A że byłam głodna, zalewajka pachniała nęcąco i stygła – chwyciłam za łyżkę. Cóż to była za ambrozja! Kwaskowata, ale nie kwaśna, aromatyczna z widocznymi ziarenkami kminku, pachnąca przysmażoną cebulką… Niebo w gębie traktowanej przez poprzednie dwa tygodnie nijakim sanatoryjnym jedzeniem.
Kiedy kelner pojawił się znowu,  miał na tacy jeszcze jedną miseczkę zupy i dwie porcje lodów: to na przeprosiny – uśmiechnął się rozbrajająco i zabrał do wycierania stolika. Zalewajka jest godna swojej legendy – skomplementowałam  danie przy płaceniu rachunku. Inne smakołyki jakich próbowaliśmy : fuczki i wareniki też były na najwyższym poziomie.

Wszystko to miało miejsce w Sanoku, na rynku, gdzie zupełnie przez przypadek trafiliśmy do Karczmy Jadło Karpackie. Z daleka nawet nazwy nie było widać, starannie przysłonięta parasolami:)
W mózgu odskoczyła mi klapka i przypomniałam sobie, ze na cincin najautentyczniejszą recepturę tejże zalewajki podawał jej autor. Wróciłam, sprawdziłam i oto ona.
 1 litr wywaru warzywnego ( może być z kostki, ja miałam wywar na kościach wędzonego kurczaka)
2 szklanki dobrej maślanki
2-3 łyżki  mąki pszennej
2-3 ząbki czosnku
1-2 łyżeczki kminku
Wszystkie składniki oprócz wywaru zmiksować , w międzyczasie wywar zagotować i wlać miksturę  cały czas mieszając, zmniejszyć ogień, gotować jakieś 5 minut. Jako dodatek – odsmażane  ziemniaki i zrumieniona cebula Można podawać od razu, ale jeszcze lepsze jest na drugi dzień, odgrzane..

Zaś ci, którzy kminku nie lubią, mogą sobie doprawić zalewajkę nasionami kopru ogrodowego, też będzie smacznie!

7 komentarzy do “Zalewajka na maślance

  • asieja

    przyjemnie jest trafiac do takich miejsc.. takich , które można później bez obaw polecic. bo jeśli nawet coś było nie tak.. zostało szybko naprawione.
    ta zupa.. nieznany smak.

  • Muscat

    O, wygląda to na coś bardziej wykwintnego niż śląska „polywka na maślonce”, którą uwielbiam. Koniecznie do wypróbowania!

  • Anonymous

    😉 jestem w szoku , nawet nie wiedziałem kiedy zrobiono Mi zdjęcie , miło dowiedzieć się, że ma się rozbrajający uśmiech, szkoda że kelnerstwo to już przeszłość. Ale Karczmiane jadło POLECAM WSZYSTKIM !!! Sprawdzone , Smaczne , według starych receptur. Pozdrawiam Mateusz

  • Świece i ogarki

    Mateusz! Nie sądziłam, ze po roku z okładem bohater opowieści natknie się na swoje zdjęcie i to w bardzo niszowym blogu. Nic to – Mateusze są fajne ( teść, szwagier i syn moj- wszyscy Mateusze).Powodzenia na nowych drogach!

Możliwość komentowania została wyłączona.