Właściwie już poświątecznie :). Zadzwoniła dziś do mnie moja przyjaciółka, którą wyekwipowałam piernikowo na wyjazd do syna i synowej i zażyczyła sobie przepisu na pierniczki. Które? (dostała pięć różnych wersji pierniczków). No te miękkie. Brawo, wszystkie po pewnym czasie robią się miękkie! No te z białymi kreseczkami z migdałów. Aaa, skandynawskie imbirowe… Moje ulubione!
Oto życzony przepis dla Agnieszki i wszystkich łasuchów. Smacznego!
250 g masła
200 g cukru
200 g miodu
500 g mąki ( pszenna typ 550 zwana luksusowa)
1,5 lyżeczki sody oczyszczonej
po 1 łyżeczce mielonego imbiru i cynamonu
1/2 łyżeczki mielonych goździków
40 g migdałów w płatkach
50 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
Masło, cukier i miód ogrzewać na małym ogniu aż do zagotowania.
Zgasić gaz, dodać rozpuszczoną w łyżeczce wody sodę i wymieszać ( UWAGA! strasznie sie pieni, objętość potrafi wzrosnąć trzykrotnie, garnek musi być duży!).
Jak nieco przestygnie – ot, by sie nie poparzyć – dodać migdały, skórkę pomarańczową i na końcu mąkę. Wyrobić ciasto łyżką, potem wyłożyć na stolnicę i ewentualnie dosypać trochę mąki, jak ręka i doświadczenie podpowie.
Wymieszone ciepłe ciasto kłaść na kawałki folii aluminiowej albo papier do pieczenia i zawijać w rulony o średnicy ca 4-5cm. Zostawić w chłodzie do następnego dnia, żeby stężało.
Potem kroić je na takie 3-5 mm grubości placuszki układać na blasze ( na papierze do pieczenia) bardzo rzadko czyli 20 szt. na blachę piekarnika. Maja tendencję do rozlewania się.
Piekarnik nagrzać do 170 stopni i piec
8-10 minut, wyjmować ledwo zazłocone. Zdejmować po dłuższej chwili, bo gorące są bardzo miękkie i się deformują. Świeżo upieczone są kruche i twarde, zamknięte w puszce miękną i stają się lekko lepkie.
Część tegorocznych wypieków odbyła daleką drogę do Chin, by umilić życie Polakowi na obczyźnie. Przesyłka zdążyła akurat 24 grudnia i zwyczajny dzień tam nabrał polskiego świątecznego smaku.
Pochwalę się komentarzem z majla odbiorcy: „zjedli do ostatniej okruszyny – bardzo smakowało; maja pięć tysięcy lat tradycji i najlepszą kuchnię na świecie, ale czegoś takiego nie znali”.
Podobają mi się Twoje sztućce;) gdzie można takie kupić, albo podobne?
Te dwa widelce są skarbem rodzinnym i nawet nie znam ich pochodzenia; odziedziczyłam po przodkach.
Ciasteczka wyszły bardzo smaczne choć jeśli będę je robił ponownie to dodam mniej miodu i mniej cukru bo wyszły trochę za słodkie 🙂
Ogromnie się cieszę, że smakują! Co do słodyczy – to już kwestia indywidualna, zawsze można dopasować do swojego smaku:)
Wesołego chrupania!