Wszystkiemu winna Agata. Pracuje jako kucharz w jednej z renomowanych restauracji i czasami opowiada o przyrządzanych potrawach. Nie, nie dyktuje dokładnych receptur, ale wspomina o kojarzeniu arbuza z kozim serem, truskawek z pieprzem czy polędwiczek z odparowanym aceto balsamico.
Pewnego dnia stwierdziłam, że data przydatności do spożycia nektaru pomarańczowego lada dzień minie. Coś mi błysnęło, coś zaskoczyło i wylałam na patelnię litr nektaru z zamiarem odparowania. Na smak dorzuciłam hojnie suszonej bazylii i starłam kawałeczek – tak wielkości orzecha włoskiego – świeżego imbiru. Otworzyłam szeroko okno i zajęłam się rybą. Bo właśnie na obiad planowałam pangę. Zwyczajnie ją obtoczyłam w mące, usmażyłam i odstawiłam, bo rodzina akurat postanowiła załatwiać sprawy na mieście i nie stawiła się o obiadowej porze w domu. Tymczasem na patelni zostalo około połowy płynu. Poprobowałam: dość intensywne w smaku, ale – ale posolić trzeba koniecznie, a i pieprzu nie żałować. Sos zrobił się mocno pikantny i w tej chwili wymyśliłam, żeby go wlaśnie do ryby dać. Skoro tu tak wyraziście, to tylko ryż będzie właściwym tłem.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Rybę włożyłam do sosu, podgrzałam i podałam z ryżem. Sos się jeszcze nieco zagęścił. Na talerzach było kolorowo: biała ryba i biały ryż, żółty sos i parę listków zieleniny dla radości oczu.
Smakowało wszystkim. Próbowałam potem podać ten sos do kurczaka, ale jednak to nie to. Weszło na stałe do domowego menu jako ryba w sosie pomarańczowym. Agacie za natchnienie – dziekuję:) .
Napewno pyszna była:)
Chętnie wprosiłabym się na porcyjkę 🙂
Niesamowite! Co to można czasem wymyślić w przypływie natchnionego sprzątania lodówki!
Podziwiam : pewnie sama bym sie nie odwazyla na takie polaczenie; dzieki Tobie jednak wiem, ze to z pewnoscia jest pyszne! 🙂
Pozdrawiam serdezcnie! I milego weekendu zycze 🙂
wiosenko, doroto, Muscat, Beo
dzieki za dobre slowo
qd