Ryba w sosie pomarańczowym 5


Wszystkiemu winna Agata.  Pracuje  jako kucharz w jednej z renomowanych restauracji i czasami opowiada o  przyrządzanych potrawach. Nie, nie dyktuje dokładnych receptur, ale  wspomina o kojarzeniu arbuza z kozim serem, truskawek z pieprzem czy polędwiczek z odparowanym aceto balsamico.
Pewnego dnia stwierdziłam, że data  przydatności do spożycia nektaru pomarańczowego lada dzień minie. Coś mi błysnęło, coś zaskoczyło i wylałam na patelnię litr nektaru z zamiarem  odparowania. Na smak dorzuciłam hojnie suszonej bazylii i starłam kawałeczek – tak wielkości orzecha włoskiego –  świeżego imbiru. Otworzyłam szeroko okno i zajęłam się rybą. Bo właśnie na obiad planowałam pangę. Zwyczajnie ją obtoczyłam w mące, usmażyłam i odstawiłam, bo rodzina akurat postanowiła załatwiać sprawy na mieście i nie stawiła się o obiadowej porze w domu. Tymczasem na patelni zostalo około połowy płynu. Poprobowałam: dość intensywne w smaku, ale – ale posolić trzeba koniecznie, a i pieprzu nie żałować. Sos zrobił się mocno pikantny i w tej chwili wymyśliłam, żeby go wlaśnie do ryby dać. Skoro tu tak wyraziście, to tylko ryż będzie właściwym tłem.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Rybę włożyłam do sosu, podgrzałam i podałam z ryżem. Sos się jeszcze nieco zagęścił. Na talerzach było kolorowo: biała ryba i biały ryż, żółty sos i parę listków zieleniny dla radości oczu.
Smakowało wszystkim. Próbowałam potem podać ten sos do kurczaka, ale  jednak to nie to. Weszło na stałe do domowego menu jako ryba w sosie pomarańczowym. Agacie za natchnienie – dziekuję:) .

5 komentarzy do “Ryba w sosie pomarańczowym

Możliwość komentowania została wyłączona.