Znowu miałam gotowane mięso kurczaka odebrane z kości, sklarowany rosół, odłożone do zupy warzywa. I znowu czachobili? zawyła moja kucharska dusza. Znowuuu?
Sięgnęłam po inspirację do książki Ksawerego Burskiego „Tradycje i sztuka kulinarna Chin”, gdzie wpadł mi w oko Kurczak w stylu powiatu Dongan. Rozejrzałam się po lodówce, po kuchni – mam wszystkie wymagane składniki! No może za wyjątkiem oleju sezamowego, mała strata – i tak go nie lubię.
Na patelni rozgrzałam olej, dodałam cieniutko, w zapałkę pokrojony imbir i tak samo rozdrobnioną ostrą paprykę. Chwilę posmażyłam mieszając. Dołożyłam cebulę w cieniutkie piórka i czerwoną słodką paprykę. Dalej mieszałam i smażyłam. I na koniec – kawałki kurczaka gotowanego. Wymieszałam całość, pokropiłam octem winnym, chwilę smażyłam, zgasiłam gaz i przykryłam. Podałam po ok.10 minutach z białym ryżem gotowanym w „dużej wodzie”(jak makaron) bez soli.
Proporcje były mniej więcej takie: obrane resztki z dwóch „porcji rosołowych” kurczaka.Pół strączka czerwonej ostrej papryki, kawałek świeżego imbiru wielkości śliwki, cztery cebule i jedna czerwona słodka papryka. Octu białego winnego ( w oryginale oczywiście ocet ryżowy) 4 łyżeczki.
Proporcje były mniej więcej takie: obrane resztki z dwóch „porcji rosołowych” kurczaka.Pół strączka czerwonej ostrej papryki, kawałek świeżego imbiru wielkości śliwki, cztery cebule i jedna czerwona słodka papryka. Octu białego winnego ( w oryginale oczywiście ocet ryżowy) 4 łyżeczki.
Syn co prawda narzekał na zbytnie rozdrobnienie mięsiwa, ale on najchętniej jada wysuszoną na kamień kiełbasę wiejską 🙂 Cieszyłam w duchu: utylizacja gotowanego kurczaka przeszła do domowego jadłospisu! Dobre!
Dla amatorów zbliżenia do oryginału niezbędny będzie jeszcze pieprz syczuański, sól, bulion, weijing ( glutaminian sodu) i do pokropienia przed podaniem – olej sezamowy. Powinno to być ponoć ostro-kwaśno-pikantne danie.
Hmmm… chińszczyzna! Mniamuśnie! 🙂
(Nasze dzieci by się dogadały – przy tej kiełbasie.) 😀