Lubię kasze. Wszystkie, choć chyba najmniej kukurydzianą. Boleję nad zniknięciem z rynku kaszki krakowskiej czyli drobnej niepalonej gryczanej. Nie ma i już :(.
Swego czasu w książeczce „Przysmaki z monastyrów” Gabrieli Augustynowicz znalazłam przepis na klasztorną kaszę mieszaną. Ciekawość popchnęła mnie do wypróbowania, a potem do zmian miłych podniebieniu. Pomysł był prosty: jedna kasza drobna, jedna średniej grubości i jedna wyraźnie gruba.
Każdej z nich tyle samo, przyjmijmy po pół szklanki. Pół szklanki oleju i dwie szklanki mieszanych warzyw, rozdrobnionych. W naczyniu do zapiekania na dno olej, na to polowa mieszanki kasz, warzywa i znowu kasze. Wszystko zalać osoloną wodą tak, by przykryła potrawę i wstawić do piekarnika ( 200*C) na 30 minut. Podawać ze śmietaną. No to zapraszamy do zabawy!
Wmieszałam nie tylko kasze, ale i warzywa które miały tworzyć warstwę środkową. Rozłożyłam do jednoporcjowych naczynek do zapiekania, zalałam rosołem i na końcu udekorowałam kulkami gęstego jogurtu typu greckiego.
Podałam ten przepis w zeszłorocznej edycji tygodnia kuchni rosyjskiej. A w tegorocznym wydaniu zabawy znalazłam przepis na kaszę z ziemniakami.
Ha! Chodziła za mną ta kasza, chodziła, az dopadła. Dzisiaj zrobiłam. Oczywiście ciut inaczej:)
Bylo tak:
Kasze perłową suchą wysypałam na rozpuszczone masło topione i dobrze wymieszałam, zalałam bulionem grzybowym z kostki, zamieszałam, poczekałam zeby sie zagotowało i zostawiłam pod przykryciem na malutkim gazie, na płytce rozprowadzającej.
Cebule posiekałam i zezłociłam na mieszance masła topionego i oleju słonecznikowego. Do zarumienionej cebuli wrzuciłam starte na grubej tarce ( buraczanka) ziemniaki i mieszałam, smażyłam, mieszałam, posoliłam, mieszałam. W koncu zgasiłam gaz, przykryłam i zostawiłam, zeby doszło.
Na patelnię z cebulą/ziemniakami wsypałam trochę kaszy ( nie całą z garnka), wymieszałam, podlałam odrobinę woda i podgrzałam.
Och, jakie to dobre, jakie dobre!
Przepis podała na forum cin cin Janka, a znalazła go tutaj
„Kipi kasza ,kipi groch
lepsza kasza niźli groch ,
bo od grochu brzuszek boli
za to kaszka brzuszek zgoi ” :-0
U nas w Lubelskiem kaszy krakowskiej „skolko ugodno ” , mogę podesłać .Serdecznie pozdrawiam,
fajny blog (inny niż młodzieżowe :)),lubię tu zaglądać.
Marianna
http://bogutynmlyn.pl/go/_info/?id=1112&idc=12&page= oto i kasza niepalona 🙂
Kaszożerczyni Fel pozdrawia
orety, tymi ziemniakami to mnie zabilas ….
Skorzystalam z podpowiedzi i rozejrzalam sie w necie za kaszką krakowską. A i owszem, Provita produkuje taką, w dwóch sklepach znalazłam, po niecałe 5 zl za pół kilo.Trzeba będzie do „zdrowego” sklepiku się pofatygować 🙂
A jak bede na obrzezach lubelszczyzny podczas tegorocznych wakacji, to bardziej niz chętnie zaopatrzę się w kasze i mąki normalnie, może w jakim młynie?
Marianno, dziękuję za dobre słowo!
Fe, kaszuj, kaszuj !
Anavilma – zestawienie zdumiewające, proste i dobre. Nie ma to jak cucina povera!
Bardzo podobaja mi sie te Twoje pomysly na kasze 🙂 Tej klasztornej jeszcze nie robilam, ale juz od jakiegos czasu mnie korci 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Bea! wczoraj klasztorna zrobilam w zestawie: kukurydzianka, gryczana, ryz i mnostwo warzyw oczywiscie. Ale – chyba nie polecam dodawania kapusty; zaryzykowalam i nie byl to udany pomysl.
Natomiast kasza jeczmienna z ziemniakami i cebula – poezja nieprawdopodobna!
Sprobuj, tylko sprobuj..
pozdrawiam
qd
Oj wierze, ze ta z ziemniakami i cebula to poezja! Nawet sobie wyobrazam ten cudny smak :))