Na fali zainteresowania wzbudzonego przez film „Julia&Julia” trafiła mi się elektroniczna kopia książki Julii Child. Czytam z zachwytem : tekst klarowny, objaśnienia tak sugestywne, że niesposób nie zrozumieć. Podziwiam geniusz autorki; potrafiła ogarnąć niełatwą materię sztuki kulinarnej , zrozumieć i wytłumaczyć. Chapeau bas!
Znalazłam tam wersję wołowiny po flamandzku, jaką na pewno wypróbuję.
Właśnie tę: piwo do gotowania jasne typu pilsner, zadnych pierników tylko mielone goździki i łyżka jasnego brazowego cukru, duży pęczek zielonej pietruszki, liść laurowy i tymianek; zageszczanie: skrobia kukrydziana. No i bez musztardy…
szkoda, ze tak daleko mieszkasz ….
Taka sama droga do Warszawy jak w drugą stronę, a ja już parę razy byłam 🙂