Chłodnik wileński 8


„…i chołodziec litewski milczkiem żwawo jedli”. Czy  wiele osób – oprócz historyków oczywiście – zdaje sobie sprawę, że Jagiełło , książę litewski, mówił po rusku ( białorusku)? Że dzisiejsze tereny północnej Białorusi to historycznie  Wielkie Księstwo Litewskie? I że dzisiaj chłodnik na tych terenach podaje się w każdej stołówce, w każdej restauracji?  Jeżeli chłodnik ma być prawdziwy najprawdziwszy, to na kwasie buraczanym i z tłustą śmietaną. Obowiązkowo z ogórkiem, koprem i odrobiną szczypiorku. Czasem z jajkiem gotowanym na twardo. Oto talerz pełen przezroczystego, amarantowego  płynu ; pośrodku kleks białej gęstej śmietany, w śmietanę wetknięte plastry świeżego ogórka posypane szczypiorem i koperkiem. Albo różowobiała , gęsta od warzyw , pachnąca koprem  zawartość wazy. Albo..
Chłodnik na kwasie buraczanym nie ma sobie równych, choć moim zdaniem pieczona cielęcina i szyjki rakowe nie są niezbędne, a wręcz psują smak zdrowej plebejskiej potrawy. O kiszeniu buraków będzie jeszcze, a teraz przepis na chłodnik szybki i wygodny.       Zakupy: 1 słoik buraczków wiórki ( w occie, tak!), 1 duży jogurt naturalny i maślanki/kefiru litr, 1 śmietana  mała  najmniej 18% ale może być i kremówka), ogórek, szczypiorek, koperek i rzodkiewka ( z ładnymi liśćmi, też się zużyją), 2 – 3 jajka (ugotowane na twardo) . Warzywa umyć i posiekać, dodać jajka w kawałkach, jogurt , śmietanę i zawartość słoika z burakami. Doprawić do smaku solą i pieprzem, jak za gęste dolać wody i odstawić na 2 – 3  godziny do lodówki. To jest nowoczesna wersja z Wilna , publikowana w przewodniku dla turystów!

A jeśli czas pozwoli i wena dopisze, ukisić  buraki  na kwas. Najpierw naczynie: trzylitrowy słój, albo kamienny  garnek  wyparzyć porządnie wrzątkiem. Kilogram buraków obrać, podzielić na ósemki,  dwie łyżki nasion kopru ogrodowego albo baldachy  świeżego kopru , całą główkę czosnku podzieloną na ząbki ( nieobrane ale nacięte, 2 goździki i pokrojony w plastry korzeń chrzanu. Zalać to wszystko letnią wodą z solą ( 1 łyżka soli na 1 litr wody) i na trzy dni w kuchni postawić. Po trzech dniach przenieść w chłodniejsze miejsce. I wtedy  do chłodnika, zamiast buraczkowych wiórków w occie , zdecydowanie należy dodać  arcysmacznego kwasu z buraków.
                                                                      

8 komentarzy do “Chłodnik wileński

  • quinoamatorka

    Poczułam się na tym blogu jak w domu – mam Kuchnię Marciszewskiej, uwielbiam książkę Caldicottów (mięsa nie jadam) i przepadam za kuminem 🙂
    Zazdroszczę bycia na emeryturze – też bym się dobrze czuła 🙂 Pozdrawiam i zapisuję się jako ciekawy obserwator.
    Nie wiem, czy Thiessa tu zajrzy, ale suszony bób (favę) można kupić w Warszawie, w sklepie przy Samirze.

  • Świece i ogarki

    witaj quinoamatorko:) czuj sie jak u siebie i wpadaj jak najczesciej! mam nadzieje, ze posmakujesz moich potraw i moze jakies zagoszcza w Twoim menu na stale?

  • Moja Kawiarenka

    Cóż dodać? Czegórz ująć? No nie ma się do czego przyczepić 🙂 Wszystko o chłodniku opisane „jak należy sie”.
    Cała moja rodzina pochodzi z Wilna więc wiem co
    mówię.
    Od 30 lat mieszkam w Austrii. Kiedyś dla tutejszej Polonii urządziłem wileński wieczór.
    „Kiedy wreszcie puścisz te ukraińskie melodie?” -pyta jedna z pań (pochodzenie – okolice Krakowa)
    Jakie ukraińskie melodie – pytam?
    No przecież to jest wileński wieczór, słyszę w odpowiedzi.
    Ciśnienie skoczyło mi na 3000 i nieładnie odwarknąłem – a co ma Wilno do Ukrainy?
    A czy to jest jakaś różnica? Padło z niezmąconą arogancją.
    Na kołduny* ta sama pani zareagowała rozczarowana – „a to takie ravioli, a ja cały czas myslałam, że to jakies specjalne danie.”
    Obok kołdunów podałem też kiszkę nadziewaną tartymi ziemniakami. Narobiłem się przez całą noc, bo nie miałem odpowiedniej maszynki i jelita musiałem wypełniać nakładając nadzienie łyżką.
    Szwagierka wyżej opisanej „damy”, po skosztowaniu mego zroszonego potem wyrobu, z obrzydzeniem odsunęła od siebie talerz, komentując: „jakieś oszukiwane te kiełbaski”.
    Opisane towarzysto ma się za wielkich smakoszy.

    Niech im będzie. U mnie mają dożywotni szlaban!

    *- o kołdunach i innych potrawach, przyprawach i napojach, wiecej w książeczce „O kremówce w Wadowicach i widelcu w butelce” Wyd. Nowik Opole 2008, internetowa sprzedarz wysyłkowa.

  • Świece i ogarki

    Serdecznie dziekuje wszystkim, ktorzy byli uprzejmi wpisac komentarz.
    Ja dopisuje jeszcze code do chlodnika:
    Dzis przy temperaturze 35 w cieniu przyszla z wizyta corka i od progu: mamo, jestem głodna, CHLODNIKA. Nie mialam… wiec zajrzalam do lodowki i ze znalezionych: jogurt balkanski, dwa male ogorki, reszta koperku, opakowanie favity ( polska feta jakby kto nie kojarzyl), reszta ogorkow malosolnych wraz z zalewa wyczarowalam cos na ksztalt zimnej zupy. Ale marudne dziecko: czemu on nie ma jedynie slusznego koloru? Coz robic, rozpuscilam torebke barszczu instant w odrobinie wrzatku, dorzucilam pare kostek lodu i wlalam barwnik do miski.Nie byl to chlodnik wilenski, ale w sumie jadalne:)
    Chyba jutro wstawie buraki na kwas….

Możliwość komentowania została wyłączona.