Dzisiaj czasami w niedzielę daje się namówić na zrobienie angielskiego śniadania. Takie śniadanie zjadłam po raz pierwszy wiele lat temu w Kornwalii, gdzie w angielskim domu na kwaterze prywatnej nocowaliśmy. Po ichniemu zwało się to „Bed and breakfast”. Wszystko było fascynujące i …obce. I „bed” – zupełnie inne łóżko ( a także szafa…) niż znałam dotychczas. I „breakfast” czyli śniadanie podane w salonie prowincjonalnego angielskiego domu. Najpierw „coś mokrego” czyli do wyboru mleko z płatkami kukurydzianymi lub kompot z grejpfruta. Potem owe słynne jaja na bekonie. Cieniutkie paski bekonu wysmażone na chrupko, na tłuszczu posadzone jajka żółtkiem na wierzchu ( sunny side up) i wszystko to podane na podgrzanym talerzu. Do tego sok pomarańczowy lub grejpfrutowy. I tosty, ciepłe tosty w specjalnym stojaku. Dopiero po jajkach pojawiło się masło, dżem, miód, i herbata, do której można było dodać mleka lub cytryny. Ciekawe, spotkałam się w Anglii z opinią, że sama, czysta herbata bez dodatków, jest szkodliwa.
Jednakowoż jajka na śniadanie kochamy!
Cudowne takie wypatrzyliśmy w „Domu Turysty” ( już nieistniejacym, a szkoda) na poznańskim Rynku. Jaja sadzone na grzankach. Poemat! Oczywiście próbowałam skopiować w domu. Cóż, nieco czasu zeszło, zanim opanowałam tę prostą z pozoru potrawę. Chleb tostowy posmarować masłem z obu stron i do tostera. Talerze do piekarnika, niech się grzeją ( niestety, w „Domu Turysty” podają na zimnych talerzach). Jajka na patelnię, na mały ogień i niedużą ilość masła. Sztuka polega na zgraniu w czasie, bo na ciepłe ( ale nie gorące) talerze kładziemy rumiane tosty i na każdą grzankę sadzone jajko ze ściętym białkiem i płynnym żółtkiem. Na wierzch jajek koniecznie troszkę marynowanej czerwonej papryki pokrojonej w drobną kostkę. Pamiętam, że razu pewnego podano nam zamiast papryki świeży ogórek… To nie to!!!!
Rrrany, Qd, jak Ty potrafisz człowiekowi apetytu narobić … Całe szczęście żem po śniadaniu! 😉