Brzoskwinie z rozmarynem


Wyczytałam o tej potrawie w… kryminale . Nie pamiętam już, która to była pozycja z serii „Roma sub rosa” Stevena Taylora dość, że fragment poświęcono jedzeniu, a mnie zapadły w pamięć brzoskwinie z rozmarynem smażone na oliwie. Długo nie trwało, kiedy zabrałam się za odtworzenie smakołyku. Od razu założyłam, że danie jest niesłodkie i brzoskwinie występują w charakterze jarzyny a nie deseru. Co prawda, zamiast brzoskwini użyłam nektarynek – w marketach są odpowiednio niedojrzałe i jędrne, ale i całą resztę wykonania musiałam sobie dośpiewać.
W garnku topione masło znalazło się z dodatkiem oleju z pestek winogron. Potem dodałam do tego posiekanego świeżego rozmarynu .I ładnie ułożyłam owoce pokrojone na ósemki. Pozwoliłam im się podsmażyć z jednej strony, z drugiej, posoliłam, dodałam troszkę pieprzu.
Gotowe! Na gorąco mają bardzo ostry smak z dominującym kwasem, w miarę stygnięcia łagodnieją i najlepsze są letnie – wówczas pełnia aromatu brzoskwiniowego podkreślona żywiczną nutą rozmarynu osiąga apogeum.
Przeczytałam ostatnie zdanie – czyżbym pisała o perfumach?