Kiedyś, w obfitości słoiczków z dynia marynowaną, wymyśliłam przepis na biodrówkę z dynią. Prosty był niesłychanie, smakowity oryginalnie, w zasadzie dostępny co roku. Na dodatek na talerzu nic nie wskazywało na udział dyni. Ot, ciekawostka. Jakoś jesienią tego roku moja mama zapytała: chcesz dynię marynowaną? Chciałam. Postawiłam w spiżarce i na tym się skończyło. Ale pewnego zimowego dnia przyszło mi do głowy – a może by tak biodrówkę z dynią? Dawno nie było…Kupiłam więc ładny kawałek mięsa, cebulę i jak zwykle zaczęłam od podduszenia cebuli ( na oleju lub na „Plancie”), potem dodałam z grubsza pokrojone mięso ( najpraktyczniej jest kupić dwie- trzy biodrówki, bo kości w nich sporo) i zamknęłam szybkowar. UWAGA! Nie solić!!!!!!!!!niech się dusi. I poszłam po dynię, bo ją dodaję w następnym etapie. Przewróciłam spiżarkę do góry nogami – nie ma.
Trzy razy przestawiałam kupne śliwki w occie, które kupiłam nie wiadomo po co, bo to kompot ze śliwek rozgotowanych słodki z odrobiną octu, niejadalne. Dyni nie znalazłam. Choć ty siadłszy płacz. A gdyby tak zamiast dyni te śliwki??? Co? Zaryzykowałam. Owoc odcedziłam z zalewy, zalewę do biodrówki wlałam, śliwki przez sito przetarłam prosto do garnka z mięsem i niech się dalej dusi. Może by tak to jednak posolić i dać jednego goździka? Postało to trochę jeszcze na małym ogniu, odparowało troszeczkę, przegryzło się i mniam!
A dynia? Dokładnie tak samo: wrzucić warzywo ( wraz zalewą !, sprawdzić czy nie za kwaśna) do garnka z mięsem i poczekać aż dynia zamieni się w gęsty sos. W razie potrzeby dodać ciut wody i posolić.
No prosze, bardzo oryginalne danie! Jak zwykle nie brak Ci inwencji tworczej 🙂
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Dyg dyg, dzieki za uznanie:) Jak widac – potrzeba matka… nowych dan!
Jak tam adzika? Bo ja wlasnie wczoraj zrobilam zapas na zime…
Pozdrawiam smacznie.
o, ciekawe, ciekawe.
kreatywnie ;]